wtorek, 07 lutego 2012 13:54
Według niektórych internautów, na przykład według takiego blogera POwona, wolność w internecie to absolutna możliwość zrobienia wszystkiego, czego tylko się zapragnie zrobić, czyli mówiąc kolokwialnie - totalna samowola, robię co mi się podoba i już , piszę też co mi się podoba i już. Z cudzą własnością i cudzą czcią mogę sobie zrobić co mi się żywnie podoba i już , wszak panem jestem wirtualnej przestrzeni, nade mną nikt i nic.
Spodobało się ostatnio milusiemu POwonkowi skopiować z zaprzyjaźnionego blogu obrazek. Niby nic takiego, każdy co może i jak może kopiuje i kopiował będzie - po wsze czasy. Schody zaczynają się jednak, gdy kopiuje wyraźnie wbrew intencji autora.
O - to już najczystszej wody draństwo.
Nie ukrywam swoich preferencji politycznych. Na blogach spotkałam przemiłą osobę - Birutę. Tak się złożyło że poglądy mamy podobne, przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Blog Biruty jest bardzo piękny, może trochę inny, od innych, bo Biruta umieszcza tam własne prace i własne fotomontaże. To na przykład jeden z nich :
Zrobiła jako sympatyczny żart, z życzeniami dla Rządu, na początek działalności. Fajnie jest poznać w przestrzeni wirtualnej autorkę takiej pracy.
A co zrobił "nasz POwonik - otóż sprytny ten bloger skopiował sobie Biruty obrazek, umieścił na swoim blogu, między plugawymi obrazkami i opatrzył własnym tekstem, jakim przemyślnym i dowcipnym tekstem :
"OBE**AŃCY - w majty ze strachu narobili,
cali się obe(rw)ali i udają że jest fajnie."
dowcipu POwonkowi jak widać nie brakuje, szkoda że z uczciwością nieco gorzej.
Jeśli tak wygląda wolność w internecie to ja bardzo dziękuję , wysiadam na pierwszej stacji.
Jeśli to jest wolność to ja jestem egipska kapłanka a w poprzednim wcieleniu byłam dziką panterą - psssssss .
Dla niektórych, po przeczytaniu tego tekstu, będę pewnie nie tyle panterą co prehistoryczną mamucicą która nie wie w jakim świecie żyje.
Może i nie wiem, ale wiem, że każdy żyje w takim, jaki jest w stanie zaakceptować.
Komentujący tu Zbigniew z wielką nonszalancją zauważa :
"Gdy bywam na salonach to zachowuję się jak Dzentelmen w każdym calu!
Internet to nie salon a raczej dom publiczny ( proszę nie mylić z burdelem) , a skoro tak to można mieć tu więćej swobody!"
Nie akceptuję świata, w którym obraża się gości taką właśnie pseudowolnością, czyli "swobodą", nie akceptuję świata w którym cudzy salon publicznym domem się nazywa.
Mam nadzieję, że Zbigniew wszystkich nas przeprosi.
na POwona to już raczej za póżno
http://violka-historie.blog.onet.pl/
. .z przyjemnością polecam blog Biruty - Malina M*.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz